wtorek, 5 czerwca 2012



24 lipca 2011
Kiedy byłam na leczeniu,zabrakło mi osób na których mi zależało .Wtedy zapomnieli o mnie,pewnie nie wiedzieli jak się odnależć w zaistniałej sytuacji.Miałam do nich ogromny żal,że zostałam sama ze sobą.Wiele razy tu pisałam o tym.Wtedy też poznałam nowych znajomych,tych wirtualnych.Nie wyobrażałam sobie dnia bez pogadania na czacie Prometeusze,mogłam tam się wygadać tyle ile chciałam.Bardzo angażowałam się w sytuacje innych chorych,o wszystkich się martwiłam ,przeżywałam ,chciałam pomagać na tyle na ile mogłam.Dzisiaj jest zupełnie inaczej ,dopiero teraz mój umysł doszedł do formy z przed terapii ,już nie jest mi potrzebna rozmowa z chorymi tak jak wtedy,nie staram się nikogo uszczęśliwiać na siłę.W pewien sposób staję się egoistką ,a może w ten sposób staram się zapomnieć co przeszłam.Wchodzę na czat ,ale już nie tak często,pewnie z przyzwyczajenia ale nie z potrzeby pogadania,coraz mniej ludzi na nim ,tych których poznałam w okresie mojego leczenia.W tej chwili nie dopuszczam już myśli że wirus może wrócić ,nie panikuje . Ktoś mnie ostatnio zapytał ile poznałam ludzi na czacie którym udało się zaleczyć wira ,przeraziłam się ,nie wiedziałam co odpowiedzieć ,gdyż z moich wyliczeń w tamtym okresie udało się to chyba 3 osobą włącznie ze mną.Padło jeszcze jedno pytanie - od czego zależy wyleczenie?Jedni mówią od nastawienia,trzeba być optymistą .Ja mam swoją odpowiedż -po prostu nie chcieć się leczyć.Ja właśnie podjęłam się leczenia wbrew sobie,nie chciałam tego leczenia a jednak dałam radę ,na tą chwilę wygrałam.Co będzie dalej czas pokaże.Alaty mam w dalszym ciągu jak dziecko 11 i 16.Najbardziej zdziwiona jestem jednym faktem ,nie potrafię już przewidzieć zmiany pogody ,przestały boleć mnie mięśnie i stawy.Najwyrażniej mój organizm potrzebował półtora roku od zakończenia terapii do całkowitego zregenerowania się .
kinga (19:33)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz