poniedziałek, 4 czerwca 2012



03 marca 2010
Koniec wreszcie koniec nie mogę w to uwierzyć ,jak długo na to czekałam.Zakończone leczenie nie po 48 strzałach a po 45 , ze względu na to ,że z moim okiem coś znów zaczyna się dziać .Oko do przebadania wizytę mam na 15 marca.Hepatolog powiedział że trzy zastrzyki w tą czy tamtą nie robi różnicy.Cieszę się bardzo ,że nie muszę już się kłuć .Tylko co ja teraz będę robić??? hehe, mój dzień był podporządkowany tabletką a teraz ich nie będzie.Zastanawiam się czy będę miała skutki odstawienne interku mam nadzieje że nie.
Podsumuwując  ten rok , to nie zyskałam nic , natomiast dużo straciłam.Znajomi okazali się nie znajomymi ,dalsza rodzina , tylko na zdjęciu mi pozostała,praca też stracona.Rok wycięty z życiorysu.Terapia dała mi popalić strasznie , najgorsze były bóle głowy, nie do wytrzymania .Upały latem mnie wykańczały , nie wolno mi było chodzić po słońcu,każde wyjście kończyło się zasłabnięciem.Raz pogotowie do mnie innym razem ja na pogotowiu .Wylądowałam w końcu na kardiologii w szpitalu przez wysokie ciśnienie.
Poprzez moją chorobę poznałam wielu wspaniałych ludzi , chorych tak jak ,panią Ulę chorą na marskość która czeka na przeszczep wątroby .Wspaniała ,ciepła kobieta mam nadzieję że jej się uda doczekać przeszczepu.Panią Henię i inne osoby.I te dwie najważniejsze Wiolke i Marcina,dzięki nim przeszłam przez to bagno.Oni mnie wspierali , pocieszali i byli ze mną zawsze.
Dzięki wam za to. Jednocześnie uświadomiłam sobie dziś , że większość tych osób mogę już nigdy nie spotkać , bo przecież nie będziemy się spotykać na korytarzach przychodni.Każde z nas pójdzie swoją drogą.Ale wspomnienia zostaną na zawsze.
Czy będę dalej prowadzić ten blog?Na tą chwilę nie wiem , być może już nie , gdyż będę chciała o wszystkim zapomnieć , a może jednak będę wchodzić i zapisywać notki co ze mną dalej.Na pewno napiszę jaki wynik był mojego leczenia.Jestem przekonana ,że będzie minus,ale tam daleko daleko jest obawa że może mi się nie udało.
Jeżeli by jednak tak było zawalczę jeszcze raz.Nie poddam się .Trzymajcie za mnie kciuki.
 
kinga (18:47

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz